Ponieważ młodsze dziecko postanowiło się usamodzielnić, to potrzeba kilku rzeczy. Pojechaliśmy więc do sklepu zrobić "drobne" zakupy. Jak dobrze, że pojechaliśmy w miarę wcześnie, bo po wyjściu kolejka do wejścia ciągnęła się, że końca nie było widać...
To takie minimum z minimum, ale na początek chociaż coś 😊
Odwiedziliśmy też sklep ogrodniczy, bo z tymi roślinami, to gorzej niż z tatuażami - tak mi się skojarzyło, bo to podobno uzależnia 😉 Tak więc nasz balkonowy ogródek się rozrasta 😊
Pojawiły się nowości 😃
Zainspirowali mnie pewni młodzi ludzie, którzy niedawno u nas byli 😊
Tak więc są ziółka, jest i lawenda 😀
Pomidory i truskawki rosną, a w doniczce kiełkuje powój 😊
Skoro ogrodnictwo kwitnie, to i imbir dostał nowe mieszkanie 😏
Załapało się też anturium na zmianę "siedziby", bo miało już bardzo ciasno 😉
A to jeszcze nie koniec 😂, no uzależnia jak nic 😄
Dziś taki pracowity dzień i w dodatku z niespodzianką obiadową 😋
I pyszną "wschodnią" malinówką na dobranoc 😍 Od razu lepiej się pisze moje "Felietaże" 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz