poniedziałek, 13 lipca 2020

No cóż...

W felietażach na razie nie było politycznie, bo to cykl, który powstaje sukcesywnie 😏 Tutaj natomiast jestem codziennie i chyba coś muszę napisać, bo jak mówi moja córcia - "Ciśnie mnie w głowie" 😲
Nie chcę nikogo oceniać, bo nie moja w tym rola. Liczyłam na jakąś zmianę. Nie wiem czy byłaby lepsza? Może byłoby ciut inaczej? Może ktoś zauważyłby nauczycieli? A może to tylko złudne nadzieje? W każdym razie nie jest mi dziś do śmiechu 😟
Dlatego też należy zabrać się za coś 😊 Od rana spacer z Figą, szybkie zakupy i "kuchenne rewolucje" 😂
Trzeba coś robić, żeby nie zwariować 😏







Nóż poszedł w ruch, warzywa pokrojone - papryki w trzech kolorach, cukinia, cebula, pomidory, fasolka 😊




Wszystko do garnka i obiad na jutro "się robi" 😀











Pod wieczór wizyta w Castoramie i kolejne podejście do zamontowania osłony na kaloryfer.
To był mój pomysł 😕, chyba raczej niezbyt mądry i nie potrzebny, ale jest wyzwanie 😉 Trzymam kciuki, bo pomysłu nie mam co z tym zrobić...

Po powrocie spacer na balkon, popodlewanie całego towarzystwa 😂










Surfinie szaleją 😊...




...odżywka robi swoje 😊





Truskawki się zaczerwieniły 😀





Moje pomidorki owoców mają sporo, na razie zielone i kwiatków też całkiem, całkiem 😏 

Tylko liście mnie martwią 😕, nie wiem co im jest...




W tak zwanym międzyczasie napisałam kolejny felietaż, a drugi opublikowałam na blogu. Posłuchałam rad Pana Mariusza Szczygła (szczerze, zapomniałam o Jego istnieniu), na temat pisania reportaży, felietonów. Bardzo cenne wskazówki i cieszę się, że do większości z nich intuicyjnie się stosuję 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz