Niestety nie zdążyłam przed północą, no cóż, mamy ostatni dzień starego roku. Wpisy zatem dziś będą dwa, jeden teraz o 1:05, a drugi pod wieczór.
Dzień zapowiadał się zupełnie normalnie, jakieś zakupy, później niż zawsze kawa, no i okazało się, że pod zlewozmywakiem znów kałuża. W ruch poszły Krety, sól, ocet, wrzątek, ale nic z tego, a nawet powiedziałabym, że gorzej. Cóż było robić - Castorama i nieoczekiwane zakupy - rury, kolanka, brzeszczot, takie tam pierdołki potrzebne do wymiany instalacji wodno-kanalizacyjnej, czyli wszystkiego tego, co znajduje się za zabudowaną zmywarką i lodówką oraz szafką, na której jest zlewozmywak.
Zaczęliśmy od wyjęcia wszystkiego z lodówki i zamrażalnika, potem trzeba było wszystko rozkręcić i wyjąć lodówkę z szafki, wysunąć szafkę, później zmywarkę (wystarczyło tylko wysunąć) i wszystko spod zlewu. Wtedy dopiero się zaczęło. Usuwanie starych rur, czyszczenie tego co jeszcze się nadawało do użycia
Nie pytajcie nawet, co było w tych rurach! Masakra! Nie dziwota, że zamiast rurą woda leciała tam, gdzie miała możliwość...
Po niespełna 4 godzinach można było odtrąbić koniec prac na dziś.
Wszystko wróciło na miejsce, woda leci tam, gdzie powinna. Lodówka, a w zasadzie zamrażalnik coś się buntuje i piszczy, ale mamy nadzieję, że jest mu po prostu na razie za ciepło i , że jutro wszystko wróci do normy. Jeszcze tylko test "zmywarkowy" i można iść spać 😴
Miłych snów, spokojnej nocki i do zobaczenia jeszcze dziś 😍
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz