Niedziela, pierwsza w nowym roku. Plan był taki: msza on line, a potem spacer z Figą. I co? I kicha...
Szaro, buro i ponuro, zaczął padać śnieg z deszczem, było zimno, mokro, nawet Figa nie miała ochoty na spacery. No to posiedzieliśmy w domu, poprasowałam, obejrzeliśmy kolejne odcinki "Czarnej listy", ugotowałam obiad 😋 Dziś dawno nie serwowane.
Wyszły bardzo dobre. Tak w ogóle, to zdrowo, lekko, smacznie 😊
A na parapetach u nas zakwitły tak pięknie. Niby zima, a jakby wiosna.
Ale to w końcu zima, więc zrobiliśmy sobie klimat, muzyczka gra 😊 I nadal jest trochę świątecznie 😍
Na dobranoc:
Do dzieła :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz