niedziela, 7 lutego 2021

W niedzielę

Dziś znów przymroziło, ale no cóż spacer musi być 😊  

Figa rano w pełni szczęścia, zadowolona na spacerze, a teraz coś markotna... Jakieś kłopoty z brzuchem się przyplątały 😕

Ale to na pewno chwilowe, będzie dobrze. 

 

Pan się cały dzień szkoli, to smutek ogarnął psicę...

 A tymczasem na naszym trawniku...

 
... jaka wieś, takie kury 😂

Codziennie się zjawiają i wyjadają jarzębinę, którą wcześniej strąciły z drzewa. W sumie mądrale, zrobiły sobie zapasy. Obserwowałam je chwilę i srokę, która je straszyła. Chodziła sobie przy żywopłocie i co jakiś czas podfruwała nisko i straszyła nasze kury, aż do momenty, gdy odleciały na dobre, wtedy i sroka odleciała. Paskuda jedna.
Zerkałam na nie z okna w kuchni, bo taki właśnie mam widok. A z balkonu takie niebo można było dziś zaobserwować. Takie bardzo tajemnicze...
 

Gdyby ktoś nie wiedział, to słońce. Zupełnie nie przypomina tego jasno świecącego, grzejącego, złotego cuda...
 
 
Potem zrobiłam obiad, zjedzony w półgodzinnej przerwie, a później kawa i deser 😋
 

Wieczorem przyjedzie córcia z chłopakiem i Jego bratem na jakąś chwilkę. Może Fidze się poprawi? Dam znać jutro 😊
 
I na dobranoc:
Można tak do tego podejść. Z prezentu się cieszymy, tajemnica zawsze jest intrygująca, a co do przeszłości, wiadomo różnie bywa, ale to już było, minęło, trzeba iść do przodu 😍


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz