Praca, dzieciaki, dzień rozpoczęty od "litanii". Klasa super, dzieciaki fajne, ale po nauczaniu zdalnym wszystko się nam "rozjechało". Jakieś dziwne komentarze, gadulstwo, brzydko mówiąc "olewajstwo": "Zapomniałem ćwiczeń", "Nie mam linijki", "Nie mam piórnika", "Piszę wkładem, bo nie lubię długopisów", "Zapomniałam odrobić zadanie domowe" itp. No to usłyszeli, że tak być nie może.
To prawda 😊
Pojechałam potem do mamy, tradycyjnie jak co wtorek. Dziś trochę krócej, ale intensywnie z "przebierankami" 😏A na parapetach takie piękności 😊
Kwitną w najlepsze.
Ale to nie wszystkie kwiatki, były jeszcze takie...
...od razu robi się weselej patrząc na nie.
Wieczorem pojechaliśmy po obiadki i przysmaki dla Figi, tym razem ona też pojechała z nami. Ile tam było nowych zapachów 😃
I na dobranoc, dziś z humorem 😂
Nie warto oszczędzać, przynajmniej ma się wymówkę 😃
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz